Mariusz Gaca: My w to wierzymy

Data publikacji: 2016-12-15, autor: Maciej Kaliciński

Pomimo tylu porażek kibice potrafią nam przybić piątkę z uśmiechami na twarzach i mówią, że będzie lepiej. My w to wierzymy i mamy nadzieję, że oni też - mówi Mariusz Gaca w wywiadzie dla Klubu Kibica.

 


Paweł Lada: Masz może jakieś wyjątkowe wspomnienia związane z siatkówką?
Mariusz Gaca: Z racji tego, że moja przygoda z siatkówką rozpoczęła się dość późno nie posiadam wielu wspomnień z czasów szkolnych. W chwili wkroczenia w szeregi siatkówki rówieśnicy, których przygoda rozpoczęła się dużo wcześniej posiadali już na swoim koncie kilka medali oraz osiągnięcia zdobyte w tej dziedzinie sportu.

Po kilku latach wróciłeś do Bielska-Białej gdzie miałeś okazje grać w latach 2006 - 2009 oraz w sezonie 2012/2013. Jakie były dla Ciebie te lata?
Pierwsze trzy sezony spędzone w BBTSie były to jedne z najlepszych pod względem sportowym, jak i wychowawczym w mojej karierze. Aktualnie gram piąty sezon w Bielsku, nie ukrywam, że to miasto jest moim ulubionym, dobrze się tutaj czuję, aczkolwiek z tym klubem nie miałem jeszcze możliwości grania w PlusLidze, więc ten sezon jest moim pierwszym.

Jak wyglądają Twoje plany i cele związane z pozostałą częścią sezonu?

Na pewno chciałbym lepiej prezentować się na boisku oraz poprawić swoją skuteczność by więcej dać drużynie. Oczywiście podczas treningów dawać z siebie jak najwięcej, gdy nie będziemy się koncentrować właśnie na tym, po prostu znikniemy.

 

Twój debiut w PlusLidze miał miejsce w 2011 roku z drużyną z Olsztyna. Czym dla Ciebie jest gra w jednej z najlepszych lig na świcie?

Jest to dla mnie spełnienie marzeń, gdyż zawsze chciałem grać zawodowo, bez względu na to jaki to byłby sport. Wręcz mogę nazwać to zaszczytem możliwość rywalizowania z gwiazdami światowego formatu.

 

Kim są dla Ciebie kibice? Czy jest to według Ciebie nieodłączny element każdego meczu?

Relacje z kibicami są najważniejsze, ponieważ przy pustych trybunach nikt nie lubi grać. Trenujemy dla siebie, wiadomo jest to nasza praca, lecz jak nie ma kibiców jest naprawdę ciężko. Kibice jakich posiada BBTS są rzadkością, pomimo tylu porażek potrafią nam przybić piątkę z uśmiechami na twarzach i mówią, że będzie lepiej. My w to wierzymy i mamy nadzieję, że oni też.

 

Wspominamy historię, chciałbym byś opowiedział nam o słynnym meczu o utrzymanie się w I lidze. Posiadasz z tym wydarzeniem jakieś szczególne wspomnienia?

Były to mecze z Poznaniem o utrzymanie do trzech zwycięstw. Dwa pierwsze spotkania u siebie przegraliśmy, więc niektórzy obstawiali nasz spadek do drugiej ligi. Był to mój pierwszy sezon w pierwszej lidze, więc spadek do niższej ligi nie byłby zbyt dobry. W Poznaniu pomimo przegranych dwóch setów potrafiliśmy doprowadzić do tie-breaka, gdzie piąty set wygraliśmy bodajże 31:29. Kosztowało nas to wiele nerwów. Siedząc na ławce załamywałem się. Po straconym punkcie trener Wagner dostał kartkę, po czym poznanianie mieli piłkę meczową, lecz to nam udało się wygrać mecz wcześniej wspomnianym wynikiem 31:29. Następnego dnia wygraliśmy 3:0, a decydujący mecz wygraliśmy 3:2 w Bielsku.

 

Wspomnieliśmy również o obecnym sezonie, ale wróćmy do  meczu w Radomiu. Sam miałem okazję osobiście go oglądać, cztery sety i trzy punkty przywiezione do Bielska. Był to piękny mecz, ale nie było to łatwe zwycięstwo, prawda?

Prawdę mówiąc ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Ten mecz pokazał, że nasza drużyna może być groźna w tym sezonie, tymczasem Jastrzębie zbiło nas niemiłosiernie. Ta drużyna jest dobra, wręcz bardzo dobra. Ale to co się dzieje później… porażka za porażką i my nie potrafimy z tego wyjść, wiadomo im więcej przegranych tym głębiej siedzi to nam w głowach, więc teraz gramy z takim trochę garbem. Niestety sami zrobiliśmy sobie taką presję, ale wiadomo rzeczywistość jest inna i na razie jesteśmy tu gdzie jesteśmy. Każdy z nas trenuje i walczy, więc myślę że nikt się nie podda, bo gdy do tego dojdzie to przegramy.

 

Nie będziemy wracać do każdej odniesionej w tym sezonie porażki, ale chciałbym nawiązać do meczu z Effectorem Kielce. Tak naprawdę zwycięstwo było o krok, lecz zespół popełnił sporo niepotrzebnych błędów. Z czego to wynika?

Tak jak powiedziałeś zabrakło niewiele, bo prowadziliśmy 2:1 i w tym czwartym secie mogliśmy dowieźć to na 3:1, lecz wtedy zaczęły pojawiać się błędy z naszej strony, a czym to jest spowodowane? Wydaje mi się, że mamy stosunkowo dość młodą drużynę. Według mnie zabrakło trochę świeżości i siły w ataku. Wiadomo, gdy brakuje tej świeżości wkradają się głupie niewymuszone błędy i tym się w siatkówce przegrywa.

 

Tak się składa, że jesteś najstarszym zawodnikiem w drużynie. Jak gra Ci się z tak młodymi zawodnikami? W niektórych przypadkach różnica wieku sięga 10/11 lat.

Dokładnie. Jeżeli chodzi o grę, to gra mi się bardzo dobrze. Jestem po raz pierwszy najstarszy w zespole, kiedyś to musiało nastąpić. Kiedyś ja się śmiałem z mojego kolegi Miśka Jaszewskiego, miał wtedy 32 lata albo nawet lepiej, teraz to chłopaki śmieją się, że to ja jestem dziadek. Gra i ogólne funkcjonowanie w drużynie nie umniejsza mi z racji wieku.

 

 

Rozmawiał Paweł Lada – Rzecznik prasowy KK BBTS.

wykonanie: Strony internetowe Bielsko-Biała

Zdjęcie drużynowe
Wersja na bardzo duże ekrany / stacje robocze Wersja na duże ekrany / laptopy Wersja na tablety Wersja na smartfony