Tomasz Piotrowski: Zwycięzca może być tylko jeden

Data publikacji: 2021-08-10, autor: Klaudia Piwowarczyk

Kolejny sezon BBTS-u Bielsko-Biała w Tauron I Lidze i jednocześnie kolejny rok Tomasza Piotrowskiego w ekipie Harrego Brokkinga. Przyjmujący zdecydował się ponownie reprezentować barwy drużyny z Podbeskidzia. Dla 24-latka będzie to już szósty rok pod Dębowcem. O zaletach klubu, nie do końca przyjemnych wspomnieniach z ubiegłorocznego sezonu i planach na nadchodzący rok opowiedział nasz zawodnik.

 

 

To już twój szósty sezon w barwach zespołu BBTS Bielsko-Biała. Począwszy od 2016 roku w Młodej Lidze, poprzez debiut w seniorskiej ekipie w 2017 roku i... tak po dziś dzień. Co ma w sobie ten klub, że zdecydowałeś się pozostać w nim na kolejny rok?


Tomasz Piotrowski: - Jeżeli chodzi o klub, to spełnia on podstawowe wymagania siatkarskie. Jest wypłacalny, jest dostęp do profesjonalnej hali i sprzętu siatkarskiego oraz ma dobry sztab szkoleniowy. Ja zdecydowałem się grać dla tego klubu również z przyczyn osobistych, do których należy chociażby ukończenie studiów w Bielsku-Białej czy wspólne życie z moją dziewczyną.

 

Byłeś członkiem zespołu w roku, w którym utraciliśmy miejsce w ekstraklasie. Pamiętasz mecz ostatniej szansy w Zawierciu i niesmak, który po nim pozostał. Czy podobne uczucia towarzyszyły ci w momencie, kiedy zaledwie o włos utraciliśmy szanse na awans w roku ubiegłym czy w minionym sezonie?


- Moment spadku z PlusLigi zbliżał się do naszej drużyny z każdym kolejnym przegranym wtedy meczem. Mieliśmy od losu ostatnią szansę, czyli mecz z Zawierciem, której nie wykorzystaliśmy. Miniony sezon miał być powrotem do siatkarskiej ekstraklasy. Byliśmy zmotywowani i pełni nadziei, lecz zabrakło nam zdrowia. Ja sam musiałem odpuścić ostatni mecz w Lublinie ze względu na pękniętą kość w stawie skokowym, z którą i tak rozegrałem dwa poprzednie mecze. Zwycięzca może być tylko jeden i to niestety nie byliśmy my.

 

Miałeś w minionym roku dość trudny sezon, z uwagi na kontuzje, które dręczyły cię na przestrzeni tych kilku miesięcy. Jedna z nich, jak wspomniałeś, pozbawiła cię udziału w finale rozgrywek Tauron I Ligi. Bezsilność, jaka towarzyszy zawodnikowi w takich momentach jest paraliżująca. Jak ty się z tym uporałeś przed ekranem telewizora, kiedy twoi koledzy walczyli w Lublinie?


- Byłem wściekły, że nie mogę być tam z nimi i nie mogę im pomóc. Nawet jeżeli moja obecność na boisku nie zmieniłaby wyniku, to bardzo chciałem tam być i przegrać ten mecz razem ze swoją drużyną. Oczywistym jest, że zdrowie jest najważniejsze, dlatego sztab szkoleniowy postanowił od razu wdrożyć procedurę rehabilitacji na miejscu w Bielsku-Białej.

 

Jak dziś czujesz się fizycznie? Zdołałeś wykorzystać ten okres wakacyjny na regenerację?


- Spędziłem go głównie na odpoczynku mentalnym, na przygotowaniu „głowy” na kolejny sezon i skupieniu się na nowych celach. Musiałem skupić się także na zadbaniu o swoje zdrowie. Wzmocnienie pewnych partii mięśniowych i zrzucenie wagi to cele, które realizowałem. Czuję się dobrze i wiem, że ciężka praca w wakacje na pewno nie pójdzie na marne.

 

W tym sezonie stajecie przed kolejną szansą na awans do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Niezaspokojone apetyty nadal wam towarzyszą. Czy spotęgowane porażkami w Lublinie wpłyną na was motywująco w tym roku? Czy startujecie z zupełnie czystą kartą porzucając w niepamięć to, czego nie zdołaliście zwieńczyć upragnioną PlusLigą?


- Zarówno klub, jak i cała drużyna na pewno za cel obierze sobie awans. Mamy kilku nowych zawodników, którzy z pewnością szybko zaaklimatyzują się w zespole i wszyscy stworzymy spójny kolektyw. Miniony sezon już się zakończył. Teraz skupimy się na dobrze przepracowanym okresie przygotowawczym, a jak będzie później, to już czas pokaże.


Co twoim zdaniem może być w tym roku naszym atutem, który w tej czołówce zespołów może działać na naszą korzyść? Na pewno znasz sposób szkolenia i treningu Harrego Brokkinga i wiesz, jak wiele jest w stanie zbudować ze swoją drużyną.


- Uważam, że to, co w każdej ekipie, czyli zespołowość. Jeżeli uda nam się stworzyć drużynę czy „kolektyw” jak mawiają eksperci, to będziemy w stanie grać na bardzo wysokim poziomie.

wykonanie: Strony internetowe Bielsko-Biała

Zdjęcie drużynowe
Wersja na bardzo duże ekrany / stacje robocze Wersja na duże ekrany / laptopy Wersja na tablety Wersja na smartfony